|
FORUM ASW
AEROKLUB STALOWOWOLSKI
|
FCC Gliding Prievidza 2014 |
Autor |
Wiadomość |
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-04-27, 21:06 FCC Gliding Prievidza 2014
|
|
|
Hej Karol,
tradycyjnie prosimy o mrożące dech w żyłach i zapierające krew relacje ;) Tym razem będę powściągliwy w ponaglaniu - pozwoliłem sobie jedynie założyć stosowny temat.
Ssiemy za Was kciuki - powodzenia!
Łyku |
|
|
|
|
Lukasz Pantula
Lukasz Pantula
Wiek: 39 Dołączył: 21 Kwi 2009 Posty: 279 Skąd: Warszawa/Sonina
|
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-04-27, 22:26
|
|
|
...wyniki oczywiście widziałem wcześniej, ale z lenistwa zamiast wysilać się do ich kreatywnej interpretacji, wolałem zapytać u źródła jak się latało ;)
Pozdro, Łyku |
|
|
|
|
Karol Pawlicki
Dołączył: 28 Kwi 2009 Posty: 191 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: 2014-04-28, 13:27
|
|
|
Witam Was kochani tradycyjnie na początek sezonu ze Słowacji.
Wywołany do tablicy, miałem pisać mimo wszystko ale w ramach możliwości odpoczynek pierwszy.
Prievidza w tym roku dla mnie z przygodami od początku. Jak się w końcu znalazłem na liście to nie byłem pewien czy dostanę wolne na część majową a na sam koniec zmiany grafiku w pracy spowodowały, że lądowałem w Warszawie w sobotę o 12 w południe. Tak więc przewidywałem dolot do Prievidzy gdzieś późnym wieczorem i po cichu liczyłem, że konkurencji w niedzielę nie będzie...
Niestety kiedy po zatankowaniu w Bielsku, auto zaczęło wydawać mi dziwne odgłosy, sytuacja zrobiła się nerwowa.
I tak, w uroczej Milówce, Jeep odmówił współpracy definitywnie , była sobota 21:30... Lovely!!!
Ale od czego się ma żonę i kolegów. Beatka znalazła mi przez internet warsztat a Zbyszek Górecki i Darek Czech, wielcy duchem (i jedyni trzeźwi o tej porze ) przyjechali po mnie, szybowiec i najpotrzebniejsze rzeczy. I tak , już o 3 nad ranem byliśmy w łóżkach z naprawdę gorącym życzeniem aby w niedzielę konkurencji nie było.
Rano mokro i deszczowo więc jest nadzieja. Ale szybko się zaczęło przejaśniać i na odprawie o 10 już rozdano taski. Trochę byłem nieogarnięty ale jakoś poleciałem z 2go rządka i wszystko miałem gotowe. Tylko elektro vario nie działa ale to już sprawa losowa.
Obiecywali, że dziura ze słońcem będzie krótko więc nie czekałem z odejściem i poleciałem wcześnie. To był błąd, około 15 minut później było optymalnie. Najlepsi poszli 45 minut później, ale to już było duże ryzyko. I tu jak zwykle miejscowi poszli va banque znając miejscową specyfikę.
W zasadzie lot bez żadnych przygód spokojnie i baardzo bezpiecznie. Pierwszy lot w sezonie, bez napinania żeby nie było kłopotów. Jedyny kryzys zaraz na pierwszym boku, przed górami nie złapaliśmy nic dobrego i wjechaliśmy dość nisko, choć z dolotem do dolinki i nad samym Klakiem jeździliśmy po szczycie w dobrym ale bardzo poszarpanym noszeniu. Później jakoś tak książkowo. Część poleciała wschodem a część zachodem trasy na drugim boku i wydawało się, że jest to ważna decyzja taktyczna ale w ostatecznym rozrachunku spotkaliśmy się przed drugą strefą i nikt na tym nie zyskał ani nie stracił. Dwa miejsca gdzie można było wtopić to pierwszy bok po odejściu - tu Zbyszek odszedł po nas z 10 min i nas dogonił, oraz możliwe wejście głębiej w drugą strefę tu dla odmiany Piotrek poszedł głębiej i zrobił 3km/h więcej. Nadal uważam, że taktycznie była to ryzykowna decyzja. Czas już był. Lecieliśmy wcześniej długo i trzymało ale bez rewelacji. Ostatecznie Piotrek złapał dobre noszenie do 4m/s i dzięki temu zarobił km na dolocie ale równie dobrze , jak by tego komina nie złapał mógł stracić.
Czyli miejsce daleko ale straty niewielkie i gęsto w tabeli.
A dziś w końcu pada i można się zorganizować.
Pozdrawiam
Karol |
_________________ Dyskusja w zależności od interlokutora polega na wymianie poglądów, ciosów lub strzałów. Nigdy nie dyskutuj z debilem, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem. |
|
|
|
|
Karol Pawlicki
Dołączył: 28 Kwi 2009 Posty: 191 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: 2014-04-29, 21:10
|
|
|
Day 2.
Chciałbym wierzyć w siebie bardziej, ale myślę, że szczęścia było dziś po prostu więcej
Dzień zaczął się tak jakoś niemrawo. Zajechaliśmy na lotnisko za 20 ósma a tu... Nikogo. Knajpa zamknięta , gridu nie ma, chmury na niebie coraz gęstsze. Tak jakoś bez entuzjazmu . Potem ten brak entuzjazmu tylko się pogłębiał. Grid rozstawiony, godzina startu wyznaczona, ale nikt nie wierzył, że coś z tego będzie. A tu...niespodzianka. Lecimy
No i polecieliśmy. Pioruny walą dookoła jak nosi to po 3 metry, jak po prostej to w deszczu. Jakaś miejscowa faza
Do pierwszej strefy żarło tak, że wychodziło prawie 100/h, trasa krótka więc nijak te dwie godziny nie wychodzą, a jak spojrzeć w kierunku drugiej strefy to...oj kiepsko to widzę. No to pocieliśmy wszyscy prawie pod koniec tej pierwszej strefki. No i wracamy. Do Prievidzy było dobrze a potem już pełne pokrycie i ostatnie kłaczki. 3 km przed drugą strefą mam już jakieś 800 m i żadnych perspektyw. Postanawiam dziabnąć strefkę a potem będę myślał co dalej. Odwracam się do lotniska i daaleko , daaleko widzę jakiegoś cu pod górnym pokryciem. Nie dojdę. Zatrzymuję się w jakimś kominku z kilkoma szybowcami. Podkręciliśmy 200 m i to tyle.
Skończyło się. No to do tego cu daleko. Ale jeszcze trzeba przeskoczyć pasmo pagórków przed Partizanckim. Przelatuję szczyty na jakichś 280 AGL i tuż za przegibkiem wzięło jakieś 1,1 średniego. Dało tylko do 800 m. Środek trzeciej strefy to wielka ulewa nie mam koncepcji co zrobić. Pozostaje dziabnąć znowu i polecieć w stronę domu. Trykam strefkę na 680 m i odwracam się do lotniska. Mam dwa lusterka. Jedno z nastawą 2 MC pokazuje -100m, drugie na zero pokazuje +14m. Lecę do lotniska. Na 20km mam już na obu minus, duży...
16,7 km- zabrało, nisko 300m nad poziom lotniska. Zrobiło się nawet ponad 1 m przez pewien czas. Kręcę z zapasem i dolatuję. Satysfakcja jest.
Jeszcze tylko po Darka w pole i dzień można zaliczyć do dość udanych.
15tki i mixty miały już małe szanse na oblecenie, ot taka mała dziurka termiki wchmurach...
No i mam info, że mój Jeep już poreanimacji. Tylko kiedy go odebrać?
Pozdrawiam
KP |
_________________ Dyskusja w zależności od interlokutora polega na wymianie poglądów, ciosów lub strzałów. Nigdy nie dyskutuj z debilem, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem. |
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-04-29, 21:19
|
|
|
Hej,
wiesz przecież Karol, że szczęście sprzyja lepszym? Zasłużone gratulacje - jeszcze o 18:30 byłeś na 3 miejscu - ręce same klaszczą ;) Długo wyglądało, że z 15tek i Mixtów nikt nie obleciał, co wskazywało, że faktycznie Ci co się zabierali później już nie bardzo mieli na czym lecieć.
Powodzenia jutro.
Pozdrawiam, Łyku |
|
|
|
|
Lukasz Pantula
Lukasz Pantula
Wiek: 39 Dołączył: 21 Kwi 2009 Posty: 279 Skąd: Warszawa/Sonina
|
Wysłany: 2014-04-29, 21:46
|
|
|
Nooo profeska Karol. Aż mi szkoda że nie siedziałem ci na ogonie:) W takich warunkach może bym się utrzymał;) My jutro odpalamy przeloty w Turbii. Ale tez ma być burzowo. Good Luck |
|
|
|
|
Karol Pawlicki
Dołączył: 28 Kwi 2009 Posty: 191 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: 2014-05-01, 22:05
|
|
|
Czołem.
Wczoraj relacji nie było bo musiałem pojechać po samochód
Generalnie konkurencja była powtórką poprzedniej tylko bardziej burzowo i bez górnego pokrycia. Stąd duże prędkości. W zasadzie nie ma o czym pisać. O 15:30 byłem spowrotem na lotnisku i po robocie...
Za to dzisiaj... No kroiło się od rana. O 7:30 byłem z ptakiem na gridzie i już w przedostatnim rządku. Starty na 10 i nie ma zmiłuj , polecieliśmy
Plan na dziś- oblecieć. 500tkę należy oblecieć bo pole jest tu koszmarnie drogie.
Początek w dużej grupie, po górkach jak zwykle tutaj mocno w bok od trasy byle nie po płaskim. Niby idzie nieźle ale na trawersie Tatr jest mały problem czy iść w bok w wysokie tatry czy po pagórkach. Ja wybrałem wariant drugi, który już za chwilę wyda się mało optymalny. I tak w ostatecznym rozrachunku mijam Giewont i turystów bokiem i zaczyna być ciepło bo jak spłynę w dolinę Zakopanego to będzie po balu (parafrazując Henia). Na szczęście nad jakimś garbkiem zabiera z wydmuchu i zaczynam gonić od nowa. Do punktu jeszcze ze 20 km, kilka kółek i przed siebie. Punkt jakoś tak bezstresowo a potem dłuuugi przeskok po kresce i z 1300 zabiera piękny komin 3,6 średniego. Potem jakieś takie zawijasy na drugim boku i nad Skrzycznem finalnie znajduję dobry komin, w którym wykręcam 2200 i ruszam na punkt. Bardzo długi przeskok do punktu i jeszcze parę km po. Kilka mocnych kominków i jakieś 50 km pod szlaczkami. Bardzo fajnie się leci. Peletony się porozrywały teraz wyprzedzają nas 15tki. Jakiś czas udaje nam się za nimi utrzymać ale mają wodę , nie ma szans. Do Nitry na ostatnich 60 km robi się wielka dziura. Nie bardzo wiadomo jak to wziąć więc idziemy z prostej. W końcu 21 km przed punktem jest kominek. Do dolotu już niewiele brakuje. Lecimy zaliczyć pz i wracamy jedna, druga dokrętka i w końcu przyzwoity dolotowy komin na 37 killometrze. Skrzydła czarne od much, chyba takich jeszcze nie miałem więc podkręcam zacnie. Potem jeszcze na końcówce porobiły się ładne Cu i trzymają. Oczywiście, umówmy się, Karolek nie pomyślał, że w tym roku Prievidza jest o miesiąc później. Nigdy tu nie potrzebowałem muchołapek bo zimno było i dziadostwo jeszcze z kokonów zimowych nie powyłaziło. No i moje muchołapki leżą w garażu na półce a ja mam codziennie pół godziny szorowania krawędzi po locie.
Pozdrawiam
KP |
_________________ Dyskusja w zależności od interlokutora polega na wymianie poglądów, ciosów lub strzałów. Nigdy nie dyskutuj z debilem, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem. |
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-05-03, 18:46
|
|
|
Brawo :) |
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-05-05, 09:49
|
|
|
Hej,
no to dzisiaj powtórka z rozrywki. Darek nawet z zapasem bo 15tki mają 544km do oblecenia.
Powodzenia!
Ł. |
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-05-05, 19:56
|
|
|
Gratulacje Karol ;) |
|
|
|
|
Karol Pawlicki
Dołączył: 28 Kwi 2009 Posty: 191 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: 2014-05-05, 21:11
|
|
|
No to sobie kurka polatałem
Dzisiaj wzięli nas z zaskoczenia i dopiero rano padło hasło, że odprawa o 9 tej. Niebo zasnute alto i tak wcale nie było to piękne od rana. Task B był na kartkach ale nikt go nawet nie omawiał. Starty o 10 tej i nie było lekko się utrzymać. Każdy jakoś tak się wypuszczał do przodu, podstawa się podnosiła to nawet trochę poczekaliśmy. No i z tego czekania, po raz pierwszy na 500 tkę nie poszedł peleton. Jedynie małe grupki po 2, 3 szybowce. Zaraz na początku miałem lekki zjazd ale potem, w zasadzie do pierwszego punktu raczej spokojnie. Noszenia przyzwoite tylko podstawa dużo niżej niż poprzednio i do tego Cu wygrzane z alto o bardzo nierównych podstawach i dużym pokryciu. Od jakiegoś setnego kilometra, aż po drugi punkt zrobiła się ładna jazda i dobre kominki. No i Skoczów... To chyba taki lokalny Biłgoraj Znowu go biorę z długiego przeskoku i nic po punkcie. Spadam dość nisko ale zabiera i się odbijam. Trzeci bok klasyczna termika, ładne cumuluski tylko jakoś tak się zataczam od rawa do lewa. No tak się ułożyło. Ten bok lecę totalnie sam, wszystkich wymiotło. Paru jest z przodu a reszta sporo za mną. Po trzecim punkcie zaczyna się robić słabo. Prędkość bez rewelacji, zostaje jeszcze 140 km a niebo się czyści. Zaczyna się lecenie od kłaczka do kłaczka albo całkiem w pustkę na optymalnej albo niewiele więcej. Schodzę coraz niżej. Kominki biorą już po metrze, półtora maks i żadko udaje się wyskrobać więcej jak 1300 m. Dzień ucieka a do domu daleko robię w końcu Zobor koło 1000 i popełniam błąd, który o mało mnie nie kosztował pola. Zamiast odwrócić się do lotniska i z tego tysiąca pójść na górki i lasy, ciągnę kilometr za punkt do krążących szybowców. Miało być do 1,5. Jak doleciałem to towarzystwo się zmyło bo siadło To jednak odwracam do domu ale mam już 950 i o kilometr dalej. Lecę, lecę, lecę 400 nad lotnisko i nic. Brakuje mi jednego komina widzę nad pagórkiem przede mną robi się kłaczek, ale ja jestem poniżej czubka... Atakuję. Pod stok nosi do półtora, od stoku spada do zera. Z każdym kółkiem mogę podejść trochę wyżej. No i w końcu wchodzę w centrum. Robi się całkiem ładny kominek, z całego wyjdzie 1,4 średniego liczę, że będzie dolot, mam 40 km. Nistety siada koło 1300m . Lusterka liczą stykówkę ale tu o tej porze masła nie będzie. Trudno, koniec to koniec, lecę. Oczywiście po 10 km stykówy już nie ma. Na 27 robię dwa kółka w gówienku i odzyskuję stykówę Lecę 100-110. Górka na 13tym trzyma. Zgłaszam 10km mam 350 m. Wyjdzie, nie wyjdzie.... Ewentualnie dam w pole przed lotniskiem Wyszło przechodzę granicę lotniska na 10 m i siadam bez hamulców. No chociaż dolot wyszedł jak należy
Pozdrawiam |
_________________ Dyskusja w zależności od interlokutora polega na wymianie poglądów, ciosów lub strzałów. Nigdy nie dyskutuj z debilem, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem. |
|
|
|
|
Marian
Marian
Dołączył: 26 Sie 2010 Posty: 429 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-05-05, 22:19
|
|
|
Karol, jak to czytam, to się ślinię:-) Gratulacje !!! |
_________________
|
|
|
|
|
heniek
Dołączył: 09 Kwi 2009 Posty: 140
|
Wysłany: 2014-05-05, 22:34 500
|
|
|
Bardzo fajnie czyta się Karola a tu w Turbi 500 obleciał Homik ,też warto było by poczytać o jego locie gdyby napisał
Heniek |
|
|
|
|
Lyku
Wiek: 45 Dołączył: 07 Sie 2010 Posty: 194
|
Wysłany: 2014-05-06, 00:16
|
|
|
Zatem gratulacje również dla Homika, który musi sam siebie zaskoczył, bo szybciej złapał zająca niż się spodziewał ;)
Homik - prosimy o mrożącą krew w żyłach relację i plik .igc "Niestety" pośpieszyłeś się z tym przelotem więc Ci zgłoszenia nie wypełnię.
Pozdrowienia dla wszystkich latających (na szybowcach i w myślach).
Łyku |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|