FORUM ASW Strona Główna FORUM ASW
AEROKLUB STALOWOWOLSKI

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Pierwsza 50-tka (relacja Jacka)
Autor Wiadomość
ADMIN
Administrator

Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 26
Wysłany: 2012-01-08, 11:43   Pierwsza 50-tka (relacja Jacka)

Wysłany: Wczoraj 14:19
Ok, naskrobałem :)

Żeby było w miarę spójnie napiszę najpierw parę słów wstępu. Jak pewnie wszyscy wiecie, pięćdziesiątka do licencji to nie taki prosty temat. Składa się na to kilka podstawowych czynników - po pierwsze trzeba dogadać się z instruktorem, który wypuści na ten przelot, po drugie trzeba trafić w warunki, które jak doświadczenie pokazuje muszą być raczej "z zapasem" na pięćdziesiątkę - bo inaczej instruktor nie wypuści :) no i dochodzi tu jeszcze cały szereg czynników wewnętrznych - czyli stres związany z pierwszym w życiu (najczęściej) oddaleniem się poza stożek dolotowy do lotniska i w związku z tym realna możliwość
dania w pole, co dla początkującego szybownika takiego jak ja jest ciągle czymś mocno stresującym.
Wracając do tematu, jest początek września 2010r., sezon już prawie za nami, dzień termiczny coraz krótszy, a pogoda przez cały sezon nas nie rozpieszczała (albo my nie rozpieszczaliśmy pogody i wtedy kiedy była - nas nie było na lotnisku). Któryś dzień z rzędu wyciągamy z Tomkiem Juniory na start z jedną tylko myślą w głowie "może w końcu polecimy...". Podstawówka zaczyna latać, z drugiej kabiny latającego puchacza przychodzą pierwsze relacje z tego, co się dzieje w powietrzu. Noszenia do 2m/s, szlaki się układają mniej-więcej na wschód, wszystko super, tylko jedna rzecz - wiatr. Teraz już nie pamiętam dokładnych liczb, ale było ok. 10m/s wschodniego. Ajjj... No nic, po konsultacji z instruktorem podejmujemy decyzję, że lecimy i nad lotniskiem podejmiemy decyzję, czy odlatujemy. Atmosferę podkręca pan Staszek, który na chwilę przed startem wypytuje o to, czy ma kto po nas w pole pojechać, czy mamy mapy itp. Generalnie nie pomaga ;) ale wiadomo - to z troski.
Startuję pierwszy, noszenie znalezione dość szybko po wyczepieniu. Szału nie ma, ale ciągnie do góry - to trzymam. Po chwili dołącza Tomek w drugim Juniorku i teraz już razem kręcimy się nad lotniskiem od noszenia do noszenia co chwilę będąc zwiewanym na zachód. Podstawa dokręcona po dłuższym czasie - ok. 1100m. Nie wygląda to najlepiej. Próbujemy się trochę oddalić na wschód ale nie wychodzi - co chwilę znajdujemy się w punkcie wyjścia. Wozimy się tak już naprawdę kupę czasu. Przyszedł czas na decyzję - albo wozimy się nad lotniskiem do końca termiki, albo próbujemy. Szybka analiza sytuacji: 1) szlaki układają się prawie dokładnie na Biłgoraj 2) noszenia nie są szałowe - do ok. 1,5-2m/s 3) strasznie wieje. No dobra - ale skoro wieje nam teraz w twarz, to z powrotem będziemy mieli w plecy. Lecimy! Jedyną nadzieją wydaje się następny szlak, który rozciąga się po północnej części lotniska. Przeskakujemy więc pod niego i jazda! Nie jest tak źle jak myśleliśmy na początku, nosi (albo przynajmniej nie dusi) po prostej i powolutku ciśniemy do przodu cały czas na wysokości ok. 1000m. W tzw "międzyczasie" próbujemy znaleźć wolną częstotliwość na radio, żeby bez problemu sobie gadać. Po przeleceniu kilku kanałów zostajemy na 122.6, która wydaje się pusta. Po kilku minutach dość luźnych rozmów rozbrzmiewa swoją drogą bardzo sympatyczny głos - "szybowce lecące na Biłgoraj, tu Świdnik, odbywają się właśnie u nas mistrzostwa polski w akrobacji i ta częstotliwość jest zajęta" (mogę się mylić co do lokalizacji i wydarzenia, ale chyba to było to). Ups :P Wracamy na 122.2 i trochę mniej już gadając lecimy dalej. Zaczynamy się konkretnie oddalać od znanych z termiki nadlotniskowej terenów, co chwilę rozglądam się i porównuję to co widzę za kabinką z tym, co mam na mapce, zaczynam się powoli stresować. Pytam się Tomka, który ma lusterko a na nim ustawiony dolot do lotniska, jak wygląda sytuacja. Ku mojemu niepocieszeniu dowiaduję się, że mamy na styk dolot do lotniska, czyli jesteśmy mniej-więcej w 2/3 drogi do Biłograja. Zaczyna się pierwszy kryzys - w mojej głowie :) w wyniku tego kryzysu zaczynam się dziwnie miotać po okolicy, gubię noszenie, spadam na jakieś 750m. Aaaaa! Po kilku minutach miotania się i coraz większego stresu proponuję Tomkowi powrót do domu. "Nie no daj spokój, są warunki, ciśniemy dalej" - w tym samym czasie znajduję noszenie i się trochę uspokajam. Myślę sobie - no dobra, tak daleko zalecieliśmy to nie ma co się cofać. Dokręcam podstawę - trochę się podniosła, na ok 1200m. Widać już Biłgoraj - yes yes yes!:) Radość oddala wszystkie poprzednie rozterki w niepamięć, lecę dalej :) Tomek kilka kilometrów przede mną, gubię go z oczu na dłuższy czas. Biłgoraj już w zasięgu ręki, tylko jest jeden problem - ani grama chmurki nad punktem. Ajjj... Stoi za to następny szlak zaraz za nim. W tym momencie przypominam sobie rozmowy z bardziej doświadczonymi kolegami pilotami i podejmuję decyzję - wieje w stronę lotniska, więc przelatuję za punkt, spadając do ok. 500m (swoją drogą dziwne, że tym razem już się tym nie przejąłem), ale łapię od razu najwyższe tego dnia noszenie - do 3-4m/s. Nie mogło być inaczej, to był najładniejszy cumulus na niebie. Wyjmuję telefon i robię chyba kilkanaście zdjęć zbiorników i samego miasta - tak dla pewności. Nabierając wysokości widzę nadlatującego Juniorka, dość nisko. Znaczę mu komin, on robi to samo, co ja, spotykamy się za punktem (ale już coraz biżej) w jednym kominie. Trzymam komin pod podstawą z wyciągniętymi hamulcami - czekam na Tomka. Wcześniej wspominałem o radości spowodowanej zobaczeniem celu - teraz jeszcze bardziej się cieszę :) lusterko Tomka mówi, że na dolot do lotniska potrzebujemy 1400m, podstawa ma 1250m, szlaki niezmiennie stoją - czego więcej chcieć? Pełni szczęścia kierujemy się na zachód. Ziemia w tę stronę przesuwa się znacznie szybciej niż w drugą, wyraźnie widać, żę się poruszamy. Robimy sobie zdjęcia (które dołączam do posta) i lecimy, już trochę "na odwal". Nooo i okazało się, że to był błąd. Ja starałem się trzymać południowej strony szlaku (przez cały dzień po południowej nosiło), ale widzę, że Tomek leci jakoś bardziej po północy i zaczyna się niepokojąco obniżać. Ja też na nadmiar wysokości nie narzekam - ok 800-900m, a drugi Junior tak na oko z 200m niżej! Noszeń nie widać, a my coraz niżej. Ojjj, nie jest dobrze. Teraz mały przeskok myślowy do kabiny drugiego szybowca. Wysokość 500-550m, noszeń nie ma, czas rozejrzeć się za polem - ups! Wszędzie las, wylądować chyba nie ma gdzie. Jest źle. Daliśmy się ponieść emocjom i zapomnieliśmy, że trzeba też jakoś wrócić. Powrót do mojej kabiny - jest! jest noszenie. Niezwłocznie informuję kolegę o znalezionym noszeniu obawiając się już dość poważnie, że na jego wysokości tego noszenia może jeszcze nie być. Ale jest, udało się na szczęście :) Dokręcamy dolot i tniemy do lotniska dolatując tam na wysokości chyba z 1000m (bo później już ciągle lecieliśmy w noszeniu) ;) no i oczywiście wozimy się na termice. Z tego co pamiętam to Tomek poleciał jeszcze nad widełki Sanu, ale ja już się nigdzie nie ruszam, po tak długim czasie dobrze jest teraz mieć lotnisko pod sobą :)

Wnioski:
Warunki nie wyglądały za dobrze, ale okazały się w zupełności wystarczające. Najwięcej przeszkód było w głowie - po pierwsze stres, po drugie lekkomyślność. Dobra nauczka.

Plik .igc ze swojego szybowca ma gdzieś Tomek, jak zobaczy to pewnie wrzuci :)
Pozdrawiam!

 
     
Vex 
Tomek Kalinowski


Wiek: 38
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 354
Skąd: z nienacka
Wysłany: 2012-01-08, 13:25   

TAK BYŁO! :-D Dołączam *.igc

przelot50km.igc
Pobierz Plik ściągnięto 2578 raz(y) 161,12 KB

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 11